Dziś zabiorę Was do świata moich ulubionych zapachów. Mam ich całkiem sporo, jednak wybrałam czwórkę najbardziej przeze mnie lubianych i chyba najczęściej używanych. Każda z tych perfum jest wyjątkowa, niepowtarzalna i nadaje się na inna okazję. Uwielbiam każdą po kolei. Jeśli któraś z nich zaciekawi Was i będziecie chciały poznać je bliżej, zapraszam do świata perfum perfumeria.pl. Znajdziecie tam nie tylko te ale i wiele,wiele innych marek. Dla każdego coś miłego.
Pierwsza pozycja to Chanel Chance Eau Vive. Niestety właśnie mi się skończyła i nie zrobiłam zdjęcia. Posłużę się tym z perfumeria.pl.
Chanel Chance Eau Vive to zdecydowanie wielowymiarowe kwiatowo-owocowe-piżmowe-drzewne perfumy. Woń cytrusowych owoców zachwyca we współpracy z jaśminem, białym piżmem, wetiwerem i drzewem cedrowym. Zapach rozwija się bardzo dynamicznie, jednocześnie trzymając się bardzo blisko ciała. Nutami głowy są tutaj: czerwona pomarańcza, grejpfrut i cytrusy, które po naniesieniu na skórę intensywnie otwierają świeżą kompozycję. Mój nos wyczuwa też dużą dawkę białych kwiatów, których zapach staje się dominujący wraz z upływem czasu. Odpowiedzialność za ten stan rzeczy przypisuję nucie serca składającej się z jaśminu i białego piżma (to składniki, które odgrywają kluczową rolę w propozycjach Chanel). Jest więc białe szaleństwo, czyste, nienachalne ale też mocne, nadające zapachowi kobiecości i romantyczności. Uwielbiam ten zapach o każdej porze dnia.Giorgio Armani Code
Zapach Armani Code nie należy do prostych i ugrzecznionych propozycji, bowiem to, co natychmiast przykuwa uwagę to gorzki, przyprawowy akcent dodający kolorytu całej kompozycji. Od razu przychodzi mi na myśl jedno skojarzenie – z wysublimowaną elegancją, dlatego też gdybym miała wskazać wieczorowe, wytworne perfumy, które znakomicie będą emanować ze skóry kobiecej zimową aurą, to bez wahania wskazałabym je. Początek przygody z Code to intrygujący zapach gorzkiej pomarańczy, po chwili wyczuwamy odrobinę soku z tego owocu, a także aromat skórki. W następnej kolejności pojawia imbirowo-jaśminowe oblicze podszyte zapachem kwiatów pomarańczy. Na tym etapie dzieje się wiele – mamy tu do czynienia z nieskrępowaną niczym ekspansją tych nut, które zawłaszczają przestrzeń i prowadzą swoistą walkę, w której nagrodą jest zapachowa dominacja. Zapewne wielu osobom ten sposób połączenia składników może nie odpowiadać i będą czuły się przytłoczone – dla mnie jednak piękna jest zarówno początkowa intensywna faza zapachu, jak i ta późniejsza.
Zapach Armani Code nie należy do prostych i ugrzecznionych propozycji, bowiem to, co natychmiast przykuwa uwagę to gorzki, przyprawowy akcent dodający kolorytu całej kompozycji. Od razu przychodzi mi na myśl jedno skojarzenie – z wysublimowaną elegancją, dlatego też gdybym miała wskazać wieczorowe, wytworne perfumy, które znakomicie będą emanować ze skóry kobiecej zimową aurą, to bez wahania wskazałabym je. Początek przygody z Code to intrygujący zapach gorzkiej pomarańczy, po chwili wyczuwamy odrobinę soku z tego owocu, a także aromat skórki. W następnej kolejności pojawia imbirowo-jaśminowe oblicze podszyte zapachem kwiatów pomarańczy. Na tym etapie dzieje się wiele – mamy tu do czynienia z nieskrępowaną niczym ekspansją tych nut, które zawłaszczają przestrzeń i prowadzą swoistą walkę, w której nagrodą jest zapachowa dominacja. Zapewne wielu osobom ten sposób połączenia składników może nie odpowiadać i będą czuły się przytłoczone – dla mnie jednak piękna jest zarówno początkowa intensywna faza zapachu, jak i ta późniejsza.
Wśród moich faworytów znajduje się na trzecim miejscu, choć przyznam, że na początku zapach ten wydał mi się dość silny i ciężki. Powiedziałabym nawet, że wyczuwalna jest tu lekka nutka goryczy. Ale spokojnie, zapach z czasem łagodnieje. Dodatkowo staje się delikatnie słodkawy, ewidentnie czuć tu zapach brzoskwini z wanilią. Wydaje mi się, że jest uniwersalny i pasuje na wieczorne wyjścia jak i na co dzień. Dzięki swojej lekkości jest świetny na obecną porę roku. Zdecydowanie nie należy on do zapachów, które czuć nachalnie i dusi wszystkich dookoła będących w pomieszczeniu. Najbardziej intensywnie ulatnia się tu nuta słodkich owoców brzoskwini, pomarańczy i kwiatu konwalii. Całość zostaje stonowana przez frezję. Piżmo natomiast nadaje charakter całości.
Get Ready wbrew nazwie nie kojarzy mi się z porankiem i codzienną gonitwą, to zapach należący do spokojnych, raczej niezbyt wieczorowy. Idealny na spokojne wyjście z psem, czy popołudniowy spacer – zwyczajny zapach na zwyczajne okazje. Doskonałe do szkoły czy też pracy, gdyż nie są agresywne. Pachną owocami i kwiatami bardzo słodko. Wyczuwalna jest dobrze nuta głowy, czyli arbuz, granat, pomarańcza, która jest tu dominująca bez dwóch zdań. Nuta serca to unikalne połączenie kwiatowo – owocowego aromatu – eleganckiej lilii wodnej i słodkiej trzciny cukrowej. W nucie bazy znajduje się piżmo i drzewo cedrowe otulone ciepłym zapachem ambry.
A jakie są Wasze zapachowe ulubieńce?
What's your reaction?
Excited
0
Happy
0
In Love
0
Not Sure
0
Silly
0