Julka za chwilę skończy 10 miesięcy. Kiedy to minęło? Oj nie wiem… Za szybko! Z małej, leżącej całymi dniami istotki zmieniła się w raczkującą, ciekawą świata osóbkę, która weszłaby dosłownie wszędzie, wzięłaby dosłownie wszystko! Oczywiście najfajniejsze rzeczy są te, których nie można – dajmy na to kabelek od wsadzonej do kontaktu ładowarki – super zabawka!
Nie raz, nie dwa prześcigałam się z nią kto pierwszy złapie kabelek – oczywiście wygrywałam ja, jednak czasem było trudno. Szukaliśmy rozwiązań aby zakończyć jej wędrówki, ale żeby jednocześnie wciąż miała mnóstwo miejsca do zabawy pozostając „na oku”. Rozwiązaniem idealnym okazał się drewniany kojec.
Ktoś może zapytać „ale jak to można zamknąć dziecko ograniczając jemu przestrzeń?”. Odpowiadam – można. Co więcej, wcale nie ograniczamy dziecka, a wręcz przeciwnie, dajemy mu swobodę do zabawy na „swoim terenie”. Oczywiście dziecko musi być zawsze pod naszym czujnym okiem, ale możemy spokojnie umieścić je w kojcu i obserwować zabawę np z kuchni robiąc obiad. Mamy pewność, że nie uda się w stronę kontaktów, kabli czy innych groźnych miejsc. Fakt – cały kojec zajmuje dużo miejsca, jednak możemy rozłożyć tylko jego część i w ten sposób odgrodzić malucha od części pokoju, do której ma nie mieć dostępu.
Kojec to też fajne rozwiązanie dla rodzin ze zwierzętami – konkretnie psami. Mamy pewność, że nie wejdą nieproszone i nie „pobawią” się ulubionym misiem naszego dziecka. No chyba że nasz pies pokona wszystkie ogrodzenia – w tym wypadku kojec nic nie da. Kolejnym plusem u nas jest to, że szczebelki kojca to idealne miejsce do ćwiczeń dla Julki. Może się ich z łatwością łapać i ćwiczyć wstawanie a w konsekwencji stanie i chodzenie. Gdyby nie kojec to zapewne trenowałaby przy meblach i – o zgrozo! – szufladach. Oczywiście w kojcu też zdarzają się upadki – ale nie są tak niebezpieczne. Chociaż serce mi staje za każdym razem, gdy się jej coś dzieje…
I właśnie, aby te owe upadki były mniej odczuwalne – albo nie zauważone przez nią wcale polecam miejsce ograniczone kojcem wyłożyć puzzlami piankowymi. My akurat wybraliśmy Puzzle Piankowe BabyOno. Do wyboru mamy puzzle z figurami, cyferkami lub zwierzętami. Zapewne na rynku znajdziecie kilka firm produkujących podobne. Warto je mieć – tłumią upadki, bo przecież zawsze to lepiej „złapać zająca” na piance niż bezpośrednio na podłodze. Dodatkowo są kolorowe i mają różne wyjmowane kształty w środku każdego puzzla, przez co działają na zmysły poznawcze naszego dziecka. Jest więc element i zabawy i edukacji :-).
What is your reaction?
Excited
0
Happy
0
In Love
0
Not Sure
0
Silly
0